Sztuczna inteligencja nie tylko rewolucjonizuje sposób, w jaki działają firmy, ale również stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania – od energetycznych po organizacyjne. Według raportu Tech Trends 2025 przygotowanego przez Deloitte, rynek chipów AI rośnie w oszałamiającym tempie, a jednocześnie zmieniają się nasze oczekiwania wobec roli człowieka w procesach technologicznych. Co to oznacza w praktyce?
Rynek chipów AI na drodze do 110 miliardów dolarów
W 2025 roku wartość globalnego rynku chipów zoptymalizowanych do obsługi generatywnej AI ma osiągnąć 50 miliardów dolarów. Dwa lata później – według prognoz – liczba ta wzrośnie do około 110 miliardów. To nie tylko imponujący wzrost, ale też wyraźny sygnał, że infrastruktura sprzętowa staje się jednym z kluczowych elementów dla dalszego rozwoju sztucznej inteligencji.
Chipy AI nie są już domeną wyłącznie ogromnych serwerowni – coraz częściej trafiają też do urządzeń codziennego użytku. Miniaturyzacja i uniwersalność tych technologii to trend, który będzie tylko przyspieszał.
AI kontra energia – cichy kryzys przyszłości?
Ale za tym boomem technologicznym kryje się też drugie oblicze – zużycie energii. Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że już w 2026 roku centra danych obsługujące sztuczną inteligencję będą pochłaniać tyle prądu, co całe Niemcy w ciągu roku.
Eksperci Deloitte idą dalej, prognozując, że do 2030 roku to zapotrzebowanie może wzrosnąć trzykrotnie. Dlatego jednym z najważniejszych wyzwań najbliższych lat będzie zrównoważony rozwój – inwestycje w zieloną energię, efektywność energetyczną i nowe podejścia do budowy centrów danych.
Automatyzacja i model „człowieka w pętli”
AI nie tylko przyspiesza procesy – ona zmienia ich strukturę. Coraz częściej generatywna sztuczna inteligencja wspiera programistów w pisaniu kodu, testowaniu oprogramowania, a nawet analizie danych. To prowadzi do ewolucji modeli pracy w IT.
Zamiast klasycznego podejścia, w którym człowiek jest głównym twórcą, pojawia się model „human-in-the-loop”, czyli „człowiek w pętli”. W praktyce oznacza to, że to AI wykonuje powtarzalne zadania, a człowiek pełni rolę nadzorcy i decydenta w kluczowych momentach.
„To podejście pozwala na lepszą alokację zasobów, szybsze wykrywanie błędów i ogólną poprawę efektywności” – zauważają autorzy raportu Deloitte.
Agenci AI – małe, ale potężne
Nowym bohaterem w świecie sztucznej inteligencji stają się tzw. agenci AI. Są to narzędzia, które działają w dużym stopniu autonomicznie, wykonując zadania bez potrzeby ciągłej ingerencji człowieka. To nie tylko usprawnienie procesów, ale także realne odciążenie zespołów technologicznych.
Jak tłumaczy Monika Płocke z Deloitte:
„Minimalizacja rozmiaru oraz maksymalizacja uniwersalności mogą przyczynić się do powszechnego stosowania sztucznej inteligencji. To mniejsze modele staną się motorem napędowym popularyzacji AI.”
Ich siłą jest właśnie ta samodzielność – dzięki niej można ograniczyć liczbę specjalistów potrzebnych do obsługi danego systemu, jednocześnie zwiększając skalowalność i dostępność technologii.
Fabryki sztucznej inteligencji i nowa rola twórców
W miarę jak agenci AI zyskują na popularności, zmienia się także rola specjalistów – od klasycznych programistów do „projektantów inteligencji”. Coraz większe znaczenie mają kreatywność i zdolność rozumienia kontekstu użytkownika, a nie tylko umiejętność pisania kodu.
Eksperci Deloitte mówią wprost: organizacje zaczną budować wewnętrzne „fabryki AI” – zespoły odpowiedzialne za szybkie tworzenie, testowanie i wdrażanie agentów dostosowanych do konkretnych potrzeb biznesowych.
Źródło: Bankier