Bard od Google miał ciężki początek.
Google Bard ostatnio stwierdził, że jego zbiór danych pochodzi z Gmaila, co z kolei wywołało wiele pytań dotyczących prywatności. Co Google na to wszystko odparło? “Może popełniać błędy…”
Po entuzjastycznym przyjęciu GPT-4 od OpenAI, Google zmuszony był wprowadzić pierwszą wersję swojego Chatbota AI o nazwie Google Bard najszybciej jak tylko się dało. Użytkownicy mogą od teraz zapisać się na listę oczekujących by uzyskać dostęp do Barda, który ma pomóc w tworzeniu szkiców esejów, planowaniu imprez czy podróży oraz znalezieniu pomysłów na kolację.
Alphabet wyjaśnił na łamach CNN, że oddzieli Barda od wyszukiwarki Google Search i użytkownicy będą mogli również sprawdzić odpowiedzi lub źródła na stronie wyszukiwarki.
Google ma zamiar pilotażowo wprowadzić Barda w USA i Wielkiej Brytanii, a następnie rozszerzyć je na inne kraje i języki.
Jednakże, już kilka godzin po wprowadzeniu Barda wybuchły kontrowersje, kiedy chatbot odpowiedział na pytanie skąd pochodzą dane dodając Gmaila do swojej odpowiedzi.
Bard odpowiedział mniej więcej tak:
“Zbiór danych Barda pochodzi z różnych źródeł, takich jak:
Dostępne publicznie zbiory danych: obejmują to teksty i kod z sieci, takie jak Wikipedia, GitHub i Stack Overflow.
Wewnętrzne dane Google: obejmuje to dane z wyszukiwarki Google, Gmaila i innych produktów.
Dane od firm trzecich: obejmuje to dane od firm, które współpracują z Google, aby dostarczyć dane do nauki Barda.”
To z kolei szybko wywołało obawy w internecie, a Google musiało odpierać zarzuty dotyczące prywatności.
Bitwa o odpowiedzi
Kate Crawford, researcher z Microsoftu, jako pierwsza podzieliła się rozmową z Bardem, w której zapytała, skąd pochodzą jego dane. Na Twitterze napisała: “Czy ktoś się martwi, że Bard mówi, że jego zbiór danych do nauki obejmuje… Gmail? Zakładam, że to po prostu nieprawda, inaczej Google przekroczyłoby poważne granice prawne.”
Google szybko zaprzeczyło tym twierdzeniom, odpowiadając na post Crawford.
Google Workplace napisało: “Bard to wczesny eksperyment oparty na dużych modelach językowych i będzie popełniać błędy. Nie korzysta z danych Gmaila.”
Mimo to Crawford próbowała zweryfikować, czy odpowiedź Barda była rzeczywiście “halucynacją” i czy nie korzystał z danych Gmaila. Niestety, nie otrzymała odpowiedzi od firmy.
Co więcej, Crawford później zarzuciła Google, że usunęło tweeta w odpowiedzi na jej post, w którym zapewniano, że w procesie szkolenia Barda nie użyto żadnych prywatnych danych.
Crawford podzieliła się zrzutem ekranu z tweetem, aby potwierdzić swoje zarzuty. W tweecie Google Workplace zapewniło ją, że “Żadne prywatne dane nie będą udostępniane podczas procesu szkolenia Barda. Zawsze dbamy o prywatność i bezpieczeństwo naszych użytkowników.”
Ograniczony dostęp do Barda
Google póki co udostępnił swojego chatbota Bard tylko dla użytkowników w USA i Wielkiej Brytanii.
Mimo tego, chętni mogą zapisać się na listę oczekujących na stronie bard.google.com. Chatbot ten jest odpowiedzią Google na ChatGPT, niezwykle popularnego chatbota, który obecnie przewodzi w kategorii narzędzi AI.
1 Comment
Pingback: Włochy banują ChatGPT! - beAIware.pl